11 stycznia 2013

Tygrys vs wmpir. Walkę czas zacząć.

Autor: Collen Houck
Tytuł: Klątwa tygrysa
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Otwarte
Przełożyła:  Tomczak Martyna
Cena:  32,30 zł



Przeczytałam! Nie szło mi to najlepiej z ogromnej ilości zajęć w szkole. Żeby było zabawniej nawet w ferie będę miała treningi siatkówki, bo 31 stycznia szykują się zawody. Basen nie może pójść w odstawkę, bo trzeba trenować regularnie. Jeszcze korki z angielskiego, które - na szczęście - nie odbywają się w czasie ferii. I kiedy tu czas na czytanie? 
Dla chcącego nic trudnego. ^^

Osiemnastoletnia Kelsey Hayes zgadza się na dwutygodniową pracę w cyrku. Robi to po części, by trochę odciążyć swoich opiekunów zajmujących się nią po śmierci rodziców, a po części dla pieniędzy. Na początku jest trochę przerażona - ma pomagać przy pracy z białym tygrysem Dihrenem. Jednak szybko udaje jej się zaprzyjaźnić z ogromnym zwierzem. Spędza z nim dużo czasu i ze smutkiem myśli o pożegnaniu. Więc gdy tylko pewien obcokrajowiec chcę kupić "dużego kota", a ona dostaje propozycję, wyruszenia do Indii, by towarzyszyć tygrysowi w drodze do rezerwatu, nie waha się długo. Z radością wylatuje prywatnym samolotem i ląduje w kraju, który jest dla niej zupełnie obcy. Ciężarówką udaję się w drogę do rezerwatu. Wszystko komplikuje się, gdy kierowca ciężarówki ucieka, zostawiając ją... wraz z tygrysem! W dżungli. Mimo sympatii, którą pała do zwierzęcia sytuacja ją przerasta. Pokonując lęk rusza za Dihrenem wgłąb dżungli, gdzie czeka przygoda...
Niebezpieczna i pociągająca. Czy dziewczyna z Oregonu sprosta zadaniu, które ją czeka?
Klucz do szczęścia to starać się wykorzystać to, co przyniesie los, i być za to wdzięcznym.”~
Collen Houck na przekór wszystkim wydawnictwom, które odrzuciły jej książkę, wydała Klątwę tygrysa dzięki własnym chęcią. Autorka nie kryje, że dużą inspiracją była dla niej saga "Zmierzch", o której słyszał cały świat. Wpływy Stephenie Meyer widać już od początku. Fabuła mimo swej prostoty porywa, a projekt bohaterów jest podobny. Pytanie brzmi: czy to dobrze, czy nie? Na początku sama pozwoliłam oczarować się sadze o wampirach, wilkołakach i zwykłej dziewczynie. Na początku.

Może zacznę od bohaterów. Kelsey jest typową dla takich powieści, niezdecydowaną nastolatką. Znajduje się w trudnej sytuacji i nie wie, co ze sobą począć. Można przyzwyczaić się do idiotycznych, sarkastycznych uwag i niezdecydowanie. Denerwujące są, natomiast, jej przemyślenia. Połowa z nich skupia się wokół przystojności Rena. Druga - wokół tego, że nie może pozwolić sobie na związek z nim. Ren jest wyidealizowany. Trochę ja Edward Cullen. Jedynymi postaciami zasługującymi na pochwałę są pan Kadam - za swój sposób bycia i przyjazność oraz Kishan - brat Rena, który, jako nie do końca grzeczny i potulny, z miejsca dostaje moje serce na tacy.

Z technicznego punktu widzenia nie jest źle, choć mogło być lepiej. Irytujące są niektóre niedociągnięcia. Czasem, przy czytaniu, miałam wrażenie jakby pani Houck nie zdecydowała jaki charakter ma główna bohaterka. Robi z niej słodką idiotkę posługująca się sarkazmem z braku innej broni, żeby po chwili pokazać jaka to Kelsey nie jest mądra. Ta mądrość objawia się po przez nieziemsko inteligentnymi i głębokimi wypowiedziami, którymi nie pogardziłby sam Epikur (zapraszam na wikipedie i innego typu encyklopedie; w nawiązaniu do moich lekcji). Nie pojęcia dla mnie jest też fakt, że bohaterka wszystkie, nawet najgorsze, informację przyjmuję od tak. Gdy dowiaduje się prawdy o tygrysie zachowuje się jakby myślała: "Okej... Dziwne, ale nie tak bardzo", a kiedy ciężarówka odjeżdża zostawiając ja samą z dzikim zwierzęciem nie idzie na stację benzynową czy coś, tylko idzie za nim jak głupia.
Co się zaś tyczy sposobu pisania: brakuje mi ciekawszych, bardziej szczegółowych opisów miejsc i postaci

Mimo niedociągnięć, powtarzalnych bohaterów i blisko tuzina negatywnych recenzji kupiła książkę i jestem zadowolona. Zainteresował mnie fakt tygrysa i Indii - o których zresztą nic nie wiem. Jak wspomniałam, prostota fabuły działa na korzyści. Taka tam opowiastka miłosna porywa. Może nie tak bardzo jak moja kochana Trudi Canava, ale to nie ta kategoria.
Myślę, że Klątwę tygrysa będę miło wspominała, a kolejne części czekają :)
Moja ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Z opisu trochę mi to przypomina ,,Życie Pi", tam też główny bohater ma kontakt z zoo i zostaje sam z tygrysem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...