Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: Szeptem
Rok wydania: 2010
Wydawca: Wyd. Otwarte
Seria: Szeptem
Tom 1
Moja ocen: 6/10
Przeglądam różne portale internetowe, czytam ponad trzysta pozytywnych opinii, z niesamowitą mocą uderza mnie to, jak szybko ta książka zdobyła taką ogromną popularność. Myślę w końcu, że nie mogę w nieskończoność przeciągać tego i zabieram się za wystawienie swojej oceny. Pani Becca Fitzpatrick? Do tablicy!
Prolog przenosi nas w 1565 rok. Listopad. Francja Dolina Loary. Książę de Langeais. Wszystko pięknie, dawne czasy - to lubię! I przewracam kolejne kartki. Docieram do pierwszego rozdziału i wyczytuję: Coldwater, Maine, współcześnie. Czar pryska. Poznaję Norę Gray Dziewczynę, która - jak to bywa w tego typu powieściach - wydaję się normalna, a tak naprawdę ma okropną przeszłość. Chociaż jedno nie wyklucza drugiego.Mianowicie nastolatce zginął tata. Został zastrzelony na przedmieściach Portland. Oczywiście musi się pojawić rycerz na białym rumaku, który uratuje z opresji, nawet jeśli dziewica w żadnej opresji aktualnie się nie znajduję. Tylko, że, jak to w książkach dla nastolatek bywa, rycerz ubrany jest na czarno, ma mroczną naturę,nie jest pozytywnie nastawiony do głównej bohaterki, a mówią na niego Patch. Właśnie na takiego chłopaka jest skazana Nora. Może skazana to za dużo powiedziane. Są oni, po prostu, partnerami na lekcji biologi.