Tytuł: Królestwo łabędzi
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Egmont
Przełożyła: Monika Walendowska
Cena: 35,00 zł
Wróciłam po ponad dwutygodniowej nieobecności. Niestety na krótko, bo w niedziele znów wyjeżdżam. Trochę mi wstyd, gdyż przez szesnaście dni przeczytałam tylko jedną książkę, ale przyznam, że miałam bardzo napięty grafik. W każdym razie postaram się poprawić.
Aleksandra wraz ze swoimi braćmi prowadzą spokojne życie na królewskim dworze.Dawid, Hugh i Robin są ukochanymi synami ojca, następcami tronu na Dworze. Aleksandra zdecydowanie lepiej dogaduje się z matką, dzięki której całe królestwo tętni życiem. Dobra królowa naucza córkę jak dbać o ziemię i żyć w zgodzie ze zwierzętami. Ta rodzinna sielanka zostaje zniszczona przez nagłą śmierć królowej z łap krwiożerczej bestii. Niedługo po tym król ponownie się żeni - kobietą, która jednym spojrzeniem podporządkowuje sobie cały Dwór. Jedynymi którzy się nie uginają są Aleksandra i jej bracia. Chcą odkryć mroczny sekret macochy, lecz zostają przyłapani. Dawid, Hugh i Robin znikają, a Aleksandra zostaje wysłana do ciotki w Midlandzie. Tam poznaje tajemniczego Gabriela, który ma takie same umiejętności jak ona.
Żeby uratować Dwór, Aleksandra musi dowiedzieć się jeszcze dużo o swojej mocy i samej sobie. Co mogą oznaczać białe skrzydła łabędzi towarzyszącej jej przez cały czas?
Bardzo spodobała mi się główna bohaterka, choć były też momenty, kiedy mnie denerwowała. Wcale nie uważała się za piękną, ale nie rozczulała się nad sobą z tego powodu. Cieszyła się tym, co miała, wiedząc, że ojciec nie kocha jej tak bardzo jak jej braci. Denerwujące mogło być natomiast to, że nie do końca wierzyła w swoje umiejętności i dopiero pod koniec zrozumiała jaką dużą ma moc. O innych postaciach nie jest zbyt dużo powiedziane, więc nie wiem, co mogłabym o nich powiedzieć prócz tego, że matka bohaterki była cudowną kobietą, a ojciec impulsywnym i raczej mało wylewnym człowiekiem.
Duży plus należy się za pomysł autorki. Po ostatniej jej książce dowiedziałam się, że potrafi być oryginalna. Z dziecinną łatwością wplata elementy baśni do powieści młodzieżowej. Ponadto tworzy w książkach niesamowity, piękny świat gdzieś na skraju wyobraźni i świata realnego. Tak jakby na naszych oczach tworzyła nowy gatunek literacki.
Brakowało mi jednak czegoś. Przynajmniej na początku. Po pierwszych dwóch rozdziałach odłożyłam na pewien czasu książkę i potrzebowałam dużo silnej woli, by znów po nią sięgnąć. Gdzieś w połowie zaczęło się robić ciekawiej, ale jak na tak krótką książkę to było za późno.
Klimat budowały częste i długie opisy, które nie były wcale męczące. Przypominały mi trochę te wieczory w dzieciństwie, gdy tata siadał przy moim łóżku i opowiadał niesamowite historię o wróżkach, księżniczkach i dzielnych rycerzach, którzy zabijali smoki, by ratować swoje królestwa.
Wydaję mi się, że oceniam tę książkę trochę przez pryzmat wcześniej napisanych słów, ale nie mogę na to nic poradzić. Za swoją niezwykłość i oryginalność książka zasługuję na wyższą notę.
Moja ocena: 7/10
Żeby uratować Dwór, Aleksandra musi dowiedzieć się jeszcze dużo o swojej mocy i samej sobie. Co mogą oznaczać białe skrzydła łabędzi towarzyszącej jej przez cały czas?
„Gdyby życzenia zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami."~(Królestwo łabędzi)Cienie na księżycu Zoe Marriott były naprawdę zachwycające, opierające się na pięknej bajce o Kopciuszku. Królestwo łabędzi natomiast wzorowane jest na jednej z baśni Andersena. Też pięknej, niesamowici działającej na wyobraźnie. Niestety nie tak bardzo porywającej. Baśniowość historii sprawia, że jest cudowna, ale nie wciągająca. Jest ciekawa, ale przeczytanie jej zajęło mi więcej czasu niż powinno, biorąc pod uwagę rozmiar. Akcja rozkręca się bardzo wolno, ale pod koniec jest naprawdę dobrze.
Bardzo spodobała mi się główna bohaterka, choć były też momenty, kiedy mnie denerwowała. Wcale nie uważała się za piękną, ale nie rozczulała się nad sobą z tego powodu. Cieszyła się tym, co miała, wiedząc, że ojciec nie kocha jej tak bardzo jak jej braci. Denerwujące mogło być natomiast to, że nie do końca wierzyła w swoje umiejętności i dopiero pod koniec zrozumiała jaką dużą ma moc. O innych postaciach nie jest zbyt dużo powiedziane, więc nie wiem, co mogłabym o nich powiedzieć prócz tego, że matka bohaterki była cudowną kobietą, a ojciec impulsywnym i raczej mało wylewnym człowiekiem.
Duży plus należy się za pomysł autorki. Po ostatniej jej książce dowiedziałam się, że potrafi być oryginalna. Z dziecinną łatwością wplata elementy baśni do powieści młodzieżowej. Ponadto tworzy w książkach niesamowity, piękny świat gdzieś na skraju wyobraźni i świata realnego. Tak jakby na naszych oczach tworzyła nowy gatunek literacki.
Brakowało mi jednak czegoś. Przynajmniej na początku. Po pierwszych dwóch rozdziałach odłożyłam na pewien czasu książkę i potrzebowałam dużo silnej woli, by znów po nią sięgnąć. Gdzieś w połowie zaczęło się robić ciekawiej, ale jak na tak krótką książkę to było za późno.
Klimat budowały częste i długie opisy, które nie były wcale męczące. Przypominały mi trochę te wieczory w dzieciństwie, gdy tata siadał przy moim łóżku i opowiadał niesamowite historię o wróżkach, księżniczkach i dzielnych rycerzach, którzy zabijali smoki, by ratować swoje królestwa.
Wydaję mi się, że oceniam tę książkę trochę przez pryzmat wcześniej napisanych słów, ale nie mogę na to nic poradzić. Za swoją niezwykłość i oryginalność książka zasługuję na wyższą notę.
Moja ocena: 7/10
__________________________________
Macie też ode mnie dodatek muzyczny:
Książkę mam od dłuższego czasu na półce. W swoim czasie się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podesłanie linku do recenzji,
dodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę"
serdecznie pozdrawiam!
The Verstaile Blogger
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do zabawy The Verstaile Blogger Przez Kamil Dłubak
Oto zasady:
1. podziękować za nominacje osobie, dzięki której został włączony do zabawy
2. pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Awards
3. ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby
4. nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują
5. poinformować o fakcie nominowania autorów blogów.
chyba jednak spasuję . ;)
OdpowiedzUsuńDobrze w końcu widzieć pozytywną recenzję tej książki, po przez ostatnie bardzo negatywne, leży na mojej półce nietknięta od miesięcy! Dzięki!:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! :D
Usuń